Nie moja studniówka cz5

- I jak było w pracy?
- A wiesz jak to jest dużo tych ubrań, bo koniec roku. Na szczęście jutro nie idę.
- U masz wolne? To świetnie! Mam jeszcze na ciebie tyle pomysłów!
- Mamo.. czy możemy porozmawiać? Ja na prawdę...
- Oj tam marudzisz. To wszystko jest jednym genialnym pomysłem! Aż sama sobie się dziwię, że tak późno na to wpadłam. Jesteś genialną inwestycją, a nie tylko nierobem. Zobacz nie płaciłam za zakupy wytarczy, że ty pójdziesz do pracy i to odrobisz.
- Skoro tak to, czemu nie mogę iść do normalnej pracy!? Tylko muszę się w to bawić!
- Kochana gdzie Cię przyjmą do pracy jako ucznia? A nawet jeżeli to za cały miesiąc zarobisz mniej niż za te kilka dni.
Jej argumenty, pomimo że odnosiły się do absurdalnej sytuacji, w jakiej się znajdowałem były dość silne i ciężke do przegadania.
Dojechaliśmy do domu. Kierując się do drzwi mama zapytała.
- A co masz w tym worku?
- Aaa wiesz mamo strój roboczy muszę wyprać.
- To daj ja go wypiorę - serce zabiło mi mocnej.
- Ale po co? Dam sobie sam rade.
- Ehhh "sama" powoli tracę cierpliwość.
Chciałem jak najszybciej wejść po schodach do swojego pokoju by nie zadawała więcej niewygodnych pytań. Wszedłem pierwszy i wręcz wbiegłem po schodach.
- Ej Eeee! Gdzie!? - zatrzymała mnie kobieta. - Buty na dole zostaw.
Serce nie przestało mi bić, ale powoli zszedłem z powrotem na parter i usiadłem na krześle. Zacząłem jak najbardziej naturalnie zdejmować płaszcz i botki byle nie zwracać na siebie uwagi. Mama rozebrała się szybciej i w momencie, gdy odwieszała swoje okrycie wierzchnie wystartowałem po schodach do góry. Pragnąłem zdjąć z siebie te wszystkie kobiece ubrania w szczególności rajstopy oraz wyprać ubrania.
- Właśnie ubrania! Zostawiłem je!
Wraz z tymi słowami usłyszałem kroki Magdy po schodach. Nie zdążyłem pomyśleć co teraz gdy znalazła się we drzwiach.
- Yyy mamo, bo wiesz klient miał kawę...
- Co ty pieprzysz! Przecież z tego worka na kilometr czuć spermę. Rozbieraj się - rzuciła worek i popchnęła mnie na łóżko. Szybkim rucham podciągnęła mi spódniczkę i porządnie klepnęła w penisa.
- Mamo to boli!
- Gadaj jak to ściągnęłaś! Masz przekichane moja droga!
- Ale ja nie ściągnąłem tego! Puść mnie!
Kobieta zmarszczyła brwi i zaczęła wodzić wzrokiem po moich nogach. Gdy w końcu połączyła fakty uśmiechnęła się.
- Skoro tego nie ściągnąłeś to nie może być twoja sperma... Ooo ty niegrzeczna! Miała iść do pracy a kolegów poznaje. No ale rozumiem rozumiem masz swoje potrzeby. Cieszę się, że nie są to męskie tylko przeobraziły się w kobiece. Ale widzę, że musisz popracować, bo cała się oblałaś.
- Ale on mnie zmusił...
- A tam od razu zmusił. To, że się przykrztusisz czy on mocniej złapie za włosy nie robi nic złego.
- Ale .. no ..
- Żadnego "ale". Ściągaj ciuchy i biorę wszystko do prania.
Posłusznie zacząłem ściągać wszystko łącznie z bielizną zostając tylko z pasem, przyklejonym sztuczym biustem i perukom.
- Dziś już nigdzie nie jedziemy, ale jutro masz kolejne dobrze płatne zadanie. Jedziesz do Anetki.
- Kto to Anetka?
- Pani Kubicka, twoja wychowawczyni.
- Cooo?! Ale po co ja tam jechać.
- Pamiętasz jak wysłałam wiadomość wtedy przed kosmetyczką? Odpisała, że przyda jej się pomoc domowa, ponieważ niefortunnie upadła i ma zwichniętą rękę.
Kolejna wiadomość, która nie pozwoliła zasnąć. Kolejna noc, w której zadawałem sobie pytanie, dlaczego ja i jaki to ma sens. Niewiele dłużej po tym, jak udało mi się przymknąć oczy do pokoju weszła moja mama. Była w dobrym humorze i spokojnie przyniosła jakąś papierową torbę z ubraniami.
- Wstawaj Lenko, tutaj masz ubrania. Proszę ubierz się w nie a na dole zjesz coś i dodamy perukę.
Świetnie! Kolejny dzień przebieranek w kogoś, kim nie jestem. A może to zaakceptować i zamiast marudzić, polubić to wszystko? Nie wiem, nie czas na takie przemyślenia. Zajrzałem do paczki i zacząłem wyciągać ubrania. Znając moje dzisiejsze zajęcie nie zdziwiło mnie, że jest to ubiór francuskiej pokojówki. Na dnie leżało pudełko. Było 1/3 wielkości kartonu od butów bez żadnych napisów. Otwierając je myślałem, że się popłacze. W środku był bolec tzn metalowe urządzenie do masturbacji. Zrozumiałem aluzję mamy, która się uparła i po wczorajszym postanowiła mi to dać.
Zacząłem się ubierać. Na pierwszy ogień poszły kabaretkowe pończochy o małych oczkach oraz pas. Główną część ubrania stanowiły czarno-biały gorset, który był za mały na mój doczepiany biust oraz spódniczka z jakimiś falbankami i tiulem pod spodem. Do tego zamszowe dość wysokie szpilki również koloru czarnego. Po ubraniu się i przejrzeniu w lustrze zauważyłem że po raz kolejny spódniczka jest idealna na długość tylko gdy stoję. Chcąc już schodzić na dół, by zawiązać gorset itp zrozumiałem że nie mam majtek. Uznałem to za przeoczenie mamy które zaraz się rozwiąże.
Zszedłem na parter.
- O jesteś wreszcie zjedz śniadanie a ja zawiąże gorset.
- Umm chyba o czymś zapomniałaś.
- O czym?
- A jakieś majtki?
- Ale nie są tobie potrzebne. U Anetki jest ciepło i w ogóle.
- No ... ale to majtki.
- I tak nikt nie widzi czy masz je, czy nie. Siadaj i nie marudź.
Posłusznie usiadłem przed moją mamą, która zaczęła porządnie sznurować tył mojego gorsetu. Kilka razy wnet zabrakło mi tchu, ale pod koniec wszystko się rozciągnęło. Efektem było ściśnięcie mojego biustu, który faktycznie był bardzo podkreślony. Peruka bez zmian wylądowała na mojej głowie jedynie makijaż zajął dłużej mojej mamie. Było to spowodowane tym ze był mocny. Oczy ciemne z wyraźną linią, podkład z rozświetlaczem i pudrem dał porządną warstwę tapety, której zakończeniem były ciemnoczerwone usta.
*
Po przebiciu się przez zakorkowane miasto zajechaliśmy autem przed dom na skraju miasta. Cała posesja była otoczona czarnym metalowym płotem z artystycznie powyginanymi żebrami. Był on poniekąd zatopiony w rzędzie ciasno rosnących pięciu, sześciu metrowych iglastych krzewów. Jedynym momentem, który nie blokował widoku przed wścibskimi było wycięcie na bramkę. Była ona barierą, po której przekroczeniu przechodziło się na chodniczek ułożony z szarych i piaskowych kamiennych sześcianów. Dom był duży, dominował biały kolor fasady przerywany przez gołe ciemne drewniane belki. Żeby dostać się do środka trzeba było najpierw wejść na taras zrobiony z tego samego konstrukcyjnego drewna. Przed głównymi drzwiami stała moja wychowawczyni. Czterdziestoletnia mężatka pracująca w szkole jako polonistka oraz piastująca posadę wicedyrektora. Rzadko się denerwowała a nasze relacje były neutralne.
- Anetko! Witaj! - powiedziała głośno moja mama, idąc po kolorowym chodniku
- Dzień dobry Magdaleno. Zapraszam do środka.
Weszliśmy do ciemnego przedpokoju. Pomieszczenie, jak i dalsze ściany były koloru pomarańczowego. Już od drzwi można było poczuć, że jest to dom porządnych ludzi. Z pokoju wyglądały zabytkowe meble, których spokój zakłócało tykanie dużego zegara z wahadłem. Posadzką był kremowy gładki kamień komponujący się ze ścianami. Naprzeciw nas stanęła drobna kobieta zawinięta w rozciągnięte wełniane okrycie. Najbardziej charakterystyczną rzeczą była prawa ręka wisząca na biało niebieskim temblaku.
- Rozbierzcie się, proszę.
- Nie nie, ja tylko chciałam odstawić Lenkę i muszę zmykać.
- Rozumiem, co do rozliczenia to się jeszcze skontaktujemy czy to będzie jednorazowe, czy w formie abonamentu.
- Nie ma sprawy, mam nadzieję, że będziesz zadowolona. Teraz zmykam buziaczki.
Ciężkie drzwi zamknęły się za mamą. Stałem naprzeciw mojej wychowawczyni i nie wiedziałem co zrobić. Postanowiłem przerwać ciszę i zacząłem się rozbierać. Zdjąłem płaszcz i zabierając się za buty zostałem zatrzymany.
- Nie nie, buty zostaw ładne są. - powiedziała z uśmiechem - Zapraszam do kuchni.
Stukaniem obcasów ruszyłem za kobietą. Parę kroków prosto oraz skręcenie w prawo sprawiło, że znaleźliśmy się w kuchni. Znowu ciemne drewno i antyczne szafki. Z monotonii kolorów wybijała się tylko wysoka szara lodówka, zlew i czarna płyta indukcyjna.
- Cóż Leno jak widzisz nie jestem w stanie zrobić za dużo w domu sama a sylwester tuż tuż dlatego jesteś mi potrzebna.
- Rozumiem proszę Pani
- Tak patrząc na Ciebie podoba mi się ta zmiana. Z dobrych wiadomości nie musisz się przejmować szkołą.
- Jak mam to rozumieć?
- Wiesz... Pewien Paweł miał paskudny wypadek w górach. Liczne złamania co skutkuje długą rehabilitacja i niemożnością chodzenia do szkoły. A chyba ty jesteś nowa w mieście i musisz znaleźć sobie szkołę dlatego jako wicedyrektor zadbam o to byś mogła od początku d**giego semestru chodzić do nas.
- Coo!? Jak to miałem wypadek. To nie źle sobie to ukartowałyście moim kosztem. Zobaczysz ludzie się nie dadzą na to nabrać! Haa! I co wtedy?! - moje pokrzykiwania przerwał lekki, ale dosadny liść w twarz.
- Po pierwsze nie podnoś na mnie głosu. Po d**gie jestem wicedyrektorem więc prawo to ja a po trzecie... Ludzie nie dadzą się na to nabrać to, co wtedy? Wszyscy zobaczą, że Paweł lubi damskie ciuszki. Co wtedy?
Zrozumiałem, że mają mnie bardziej niż myślałem. Na pewno nie był to spontaniczny pomysł Magdy i Krystyny planowały to od dłuższego czasu. Ile jeszcze osób jeszcze jest w to zaangażowane? Co jeszcze mnie może spotkać?
- ... zrozumiałaś? - głos Anety wyrwał mnie z rozpaczliwych rozmyślań.
- Yyyy mogłaby Pani powtórzyć? Proszę.
- Ugh! Dziewucho, słuchaj mnie uważnie albo znów przejdziemy do rękoczynów. Daje tobie ostatnie ostrzeżenie zrozumiałaś?
- Tak proszę Pani.
- Do twoich obowiązków należy sprzątanie, dom jest duży więc z tą ręką nic nie zrobię. Ponadto, jeżeli będziesz w czymś potrzebna zawołam Cię więc rzucasz aktualną czynność i przychodzisz do mnie. Kuchnie możesz zostawić mnie, ponieważ daje sobie sama świetnie radę z gotowaniem. Jakieś pytania? Nie, to świetnie zacznij od odkurzania góry.
Drewniane schody zaprowadziły mnie na piętro. Korytarz był pokryty panelami, na których leżał owalny dywanik. Tuż obok znajdował się odkurzacz wpięty już do gniazdka. W każdym z pokoi była inna wykładzina dla przykładu sypialnia była wyłożona miękkim dywanem a gabinet Pani wicedyrektor szorstką i ciemną jakby wycieraczką. Po drodze zbierałem ubrania do prania czy układałem rzeczy wedle zarządzeń. Od czasu do czasu sprzątanie przerywał rozkaz bym pomógł w kuchni potrzymać coś, otworzyć, zamieszać. Czas upływał w monotonii zadań aż do domu wszedł mężczyzna. Był to mąż Pani Anety Tomasz.
- Oooo witaj kochanie - podeszła uściskać go kobieta.
- Hej hej - przytulił ją.
- Jesteś głodny?
- Nie za bardzo. - odpowiedział zdejmując buty. Był wieku zbliżony do mojej wychowawczyni. Wysoki chudawy lekko siwiejący mężczyzna z dłuższym zarostem. Po stroju można było stwierdzić, że pracuje w jakimś biurze.
- A to kto?
- Aaa to mój drogi jest Lena. Widzisz nie jestem w stanie sama ogarniać domu dlatego mamy taką oto służkę.
- Witam Tomasz - wyciągnął rękę w moją stronę
- Lena - odpowiedziałem lekkim uściskiem dłoni
Cała sytuacja zakończyła się pójściem Pana domu na piętro do łazienki a mnie wrócenie do obowiązków. Czas znowu mijał, na dworze robiło się coraz ciemniej a ja zacząłem myśleć, kiedy przyjedzie po mnie mama. Przecierając lustro w przedpokoju zostałem zawołany do salonu gdzie znajdowali się gospodarze. Aneta siedziała na fotelu mając nogę na nogę, Tomek wygodnie rozsiadł się na ciemnoczerwonej skórzanej sofie bliżej żony. Zaprosili mnie żebym usiadł na sofie obok mężczyzny.
- Leno świetnie się dziś spisałaś
- Dziękuje Pani
- Jednak mam dla Ciebie jeszcze jedno zadanie, a raczej nagrodę
- To znaczy?
- Jak widzisz nie jestem zdolna do wielu rzeczy przez tę rękę a mój Tomeczek niestety przez to cierpi dlatego pomożesz mu.
- Cooo?!- krzyknąłem
- Choć, nie bój się mała.- Tomek złapał mnie za kolano przyciągając do siebie. - pójdziemy na górę i szybko załatwimy sprawę.
- O nie nie zostaniecie tu! Chcę to zobaczyć, wiedzieć że mój mąż był dobrze zaspokojony. - wtrąciła się Aneta
- Puść mnie! Wychodzę stąd! - pociągnąłem nogę rozdzierając trochę swoje kabaretki.
Natychmiast d**gą ręką złapał mnie za kark i usadził na podłogę przed sobą. Stało się to na tyle szybko i mocno, że lekko mnie przyćmiło. W tym czasie rozpiął rozporek wyciągając przyrodzenie. Poprawił się na kanapie jedną ręką gniotąc krocze d**gą poprawiać mi włosy zarzucając je na plecy.
- No dalej Lenko, na co czekasz? - zapytała Aneta - chyba nie chcesz mieć problemów w szkole?
Szybkim rachunkiem doszedłem do wniosku, że to tutaj zostanie między nami a w szkole jednak szybko rozchodzą się plotki. Biorąc głęboki oddech zdecydowałem. Zbliżyłem ciemnoczerwone usta do jego członka. Nie wiedziałem co robić tak na prawdę, ponieważ nigdy nie interesowało mnie to z pozycji kobiety. Postanowiłem zamknąć oczy i wystawić język. Starałem się sobie wyobrazić coś innego, by to jakoś poszło, ale lody na patyku i oczywiste skojarzenie. Zakręciłem językiem wokół główki słysząc jego wdech i czując reakcje ciała zrozumiałem że zadziałało. Poszedłem o krok dalej czubkami warg objąłem czubek powoli kierując się ku górze, by znów oblizać główkę. Małymi zmienionymi trikami bawiłem się jego penisem wymyślając co rusz nowe sposoby kręcenia i stymulowania jego kutasa. Zacząłem obejmować ustami coraz większą część mrucząc przy tym i wzdychając niczym kobieta z pornoli.
- Dobra czas kończyć zabawę suczko.
Wraz z tymi słowami obie ręce Tomka znalazły się na mojej głowie. Docisnął mnie aż do podstawy penisa. Problem polegał w tym, że był on obrzmiały od mojej zabawy i jego koniec dochodził mi do migdałów. Sesje dociskania mojej głowy trwały po 10-15 sekund. W tym czasie brakowało mi tlenu a moje gardło zaciskając się i ruszając bardzo pieściło całego penisa Tomka. Dławiąc zacząłem płakać rozmazując sobie makijaż. Jego penis był cały czerwony od szminki a moja twarz sina od braku tlenu. Sapał coraz głośniej, dociskał coraz mocnej aż poczułem uderzenie w środku krtani i rozlanie po przełyku sugerujące orgazm z automatycznym połykiem. Upadłem na podłogę próbując nabrać pierwszy raz dobrze powietrza od kilku minut. Tomek ledwo wstał z sofy i skierował się do łazienki. Leżąc powoli dochodziłem do siebie, gdy odezwała się Aneta.
- Leno, świetnie się spisałaś.
发布者 K0oma
4 年 前
评论
账户以发表评论